Ten obraz wisi w moim domu juz kilka lat. Niezmiennie jest moim ulubieńcem. Wyrazisty, pełen ciemnych barw pozornie bardzo chaotyczny. Mnie natomiast urzeka jego spójność. Tak jak określa go tytuł- seem doing nothing.... Niby jednostajny, a jednak pełen kołaczących się myśli. Każda ma swój początek i każda finiszuje w dokładnie określonym miejscu. Spójny harmonią barw, delikatnością różu i błękitów, czułością miękkich pociągnięć pędzla.
Zdobi sypialnię. Jest ostatnim co widzę przed snem i pierwszym po przebudzeniu.